12/14/2017

Postanowienia noworoczne - czy warto robić?

nowy rok, fajerwerki

Schudnę, zacznę ćwiczyć, rzucę palenie, ograniczę alkohol, zacznę się uczyć, znajdę lepszą pracę... W końcu "Nowy Rok – nowa ja!". Postanowienia noworoczne można by wymieniać w nieskończoność. Na koniec roku dostajemy jakiegoś szalonego kopa energetycznego, który sprawia, że masowo zapisujemy się na siłownię, kursy lub po prostu próbujemy coś w swoim życiu zmienić. No, właśnie – próbujemy. A próbowanie to jednak za mało, by osiągnąć swój cel.


Kiedyś też dawałam się porwać temu noworocznemu szaleństwu, ale w końcu odpuściłam. Zapału wystarczyło może na 2-3 miesiące, a co dalej? Dalej było pogodzenie się z porażką i wygodny powrót do starych nawyków. A lista tego, co udało się osiągnąć w ciągu roku zawsze pozostawiała wiele do życzenia w pakiecie z obniżoną samooceną. Tak naprawdę wszystkiemu jest winna motywacja. Jeżeli nie wychodzi od wnętrza, nie uda się jej utrzymać.

Noworoczne postanowienia są właśnie takim zewnętrznym bodźcem. Świat woła do Ciebie, że to Twój czas, że możesz wszystko właśnie tu i teraz. Nie, absolutnie nie twierdzę, że to złe. Po prostu… nietrwałe. W połowie stycznia opadną już medialne emocje związane z postanowieniami, a wraz z nimi Twój zapał. I wszystkie plany szlag trafia.

Za zmienianie swojego życia powinniśmy zabierać się wtedy, gdy czujemy, że to JUŻ. 

Do tej decyzji trzeba dojrzeć, wtedy motywacja jest najmocniejsza. Gdy będziesz gotowa, to tak naprawdę zachodzące zmiany przyjdą niemalże bez wysiłku. Niemalże, bo nie da się nic zmienić, nie wkładając w to pracy. Jednak gotowość do zmiany sprawia, że przestajesz postrzegać je jako coś ciężkiego lub trudnego do zrealizowania. Zamiast przeszkód – widzisz możliwości. Tak niewiele trzeba, by wprowadzić nowe nawyki w swoim życiu.

Jednak na „odblokowane” w sobie tej gotowości potrzeba czasu. Skąd to wiem? Jak większość kobiet, nie raz już próbowałam się odchudzać. Początkowo byłam zmotywowana, pełna entuzjazmu i myślałam, że tym razem się uda. Ale się nie udawało i już po kilku miesiącach rzucałam ćwiczenia, a dietę jeszcze szybciej. Do zmian popychały mnie bodźce zewnętrzne – a to zbliżają się wakacje, a to studniówka, studia, faceci… Jednak dopiero teraz, w tym roku, po prostu poczułam potrzebę zmian. I to nie było tylko wprowadzenie aktywności fizycznej czy chwilowa dieta. Nie określałam też do kiedy i ile mam schudnąć. Po prostu – chcę schudnąć, bo już sama ze sobą źle się czuję. Powoli, małymi krokami od kwietnia ubyło mi już 8 kg. Czy to dużo? Patrząc na rewelacyjne metamorfozy dziewczyn udostępniane w sieci, zapewne nie, ale to nie chodzi o porównywanie się z innymi. Tu chodzi o zadowolenie z własnego życia.

nowy rok 2018

Nowy Rok może być Twoim nowym początkiem pod warunkiem, że jesteś na to gotowa. Nie idź za modą, nie twórz listy postanowień, których i tak nie zrealizujesz. Wejdź w Nowy Rok z optymizmem i… na luzie. A czas na zmiany jeszcze przyjdzie;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pani na M. , Blogger