Samolot to najbezpieczniejszy środek transportu. Chociaż patrząc na katastrofy lotnicze ma się zupełnie inne wrażenie, to - statystycznie - wypadki w powietrzu zdarzają się zdecydowanie rzadziej, niż na lądzie. Oprócz bezpieczeństwa samoloty są też gwarancją szybkiego dotarcia do celu. I to był główny powód, dla którego zdecydowałam się polecieć nad polskie morze zamiast tłuc się pociągiem.
Od czego zacząć?
Decyzję o tym, że nad morze polecę zamiast jechać, podjęłam w styczniu, czyli 5 miesięcy przed planowaną podróżą. Wtedy właśnie zaczęłam monitorować ceny lotów w wyszukiwarkach. Sprawdzałam na różnych stronach - m.in. Kayak, Esky, Skyscanner i Tanie Loty. Od razu okazało się, że z miasta, w którym mieszkam nie ma dogodnych lotów do Gdańska (a ceny są zawrotne), więc zdecydowałam się na lot z Krakowa.Na dobrą cenę trafiłam już w połowie lutego i wtedy zdecydowałam się na zakup. Za bilet dla jednej osoby w jedną stronę zapłaciłam 174 zł. Porównując to z ceną za bilet ekspresem PKP z Krakowa - 200 zł od osoby.
Ważne! Polecam kupować bilety bezpośrednio na stronie przewoźnika, wyszukiwarki często doliczają sobie prowizję za pośrednictwo, co podnosi koszty przelotu.
Sam zakup biletów zajął mi chyba z dobre pół godziny. Jako że był to mój pierwszy lot, starałam się przeczytać wszystko dokładnie, by nie zrobić żadnego błędu przy rezerwacji - niska cena biletu związana była z brakiem możliwości zwrotu. W trakcie rezerwacji masz możliwość rezerwacji miejsc, dokupienia drugiego bagażu (w cenie miałam tylko bagaż podręczny) oraz ubezpieczeń. Ja zrezygnowałam z tych udogodnień.
Po pierwsze - udało mi się dotrzeć do informacji, że algorytmy rezerwacji miejsc dla tych biletów, które są kupowane dla kilku osoby na jednej rezerwacji, starają się posadzić wszystkich pasażerów obok siebie. Mówiąc prościej - jeśli lecisz np. z partnerem lub partnerką i oba bilety kupujecie przy jednej rezerwacji, istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że zostaną Wam przydzielone miejsca obok siebie, bez dodatkowej opłaty.
Po drugie - do Gdańska leciałam tylko na 5 dni, więc wiedziałam, że spokojnie zmieszczę się w bagażu podręcznym. Częste podróże transportem publicznym nauczyły mnie, jak się pakować, by bagaż zajmował możliwie najmniej miejsca.
Po trzecie - zaufałam polskim liniom lotniczym, że bezpiecznie dostarczą mnie do celu podróży ;)
Po dokonaniu płatności, na maila dostałam szczegółowe informacje na temat rezerwacji, bagażu i odprawy. Temat został zamknięty do maja.
Odprawa online w PLL LOT
Odprawy można dokonać zarówno na lotnisku przed odlotem, jak i przez Internet, i jest możliwa na 36 godzin przed podróżą. Wybrałam tę drugą opcję, by uniknąć ewentualnych kolejek na miejscu. Odprawa online jest akurat najprostszą rzeczą w całej rezerwacji, dokonanie jej zajęło mi może 10 minut.Jak to wygląda? Po kolei:
Wchodzisz na stronę www.lot.com/cz/pl/odprawa, podajesz swoje nazwisko i numer rezerwacji lub numer biletu elektronicznego (informacje te masz w pliku z podsumowaniem rezerwacji, które LOT przysyła po jej dokonaniu). Klikasz "Dalej" i wyświetlają Ci się dane osób do odprawy, zaznaczasz wszystkich pasażerów i przechodzisz do kolejnego kroku, gdzie wybierasz sposób dostarczenia karty pokładowej - na maila, by wydrukować lub SMSem, by zapisać na telefonie lub otworzyć link na lotnisku (jeśli masz dostęp do Internetu). I to wszystko!Wypróbowałam obie opcje i stwierdzam, że druga jest lepszym wyborem. PLL LOT nie pobiera opłaty za SMSa, a karty nie musisz drukować, dzięki czemu nie marnujesz papieru :) Jeśli, podobnie jak ja, stawiasz swoje pierwsze kroki na drodze do less waste lub zero waste, opcja z SMSem będzie również Twoim wyborem.
Na lotnisku
Na lotnisko przyjechaliśmy około półtorej godziny przed planowanym odlotem. Najpierw sprawdziliśmy na tablicy odlotów, do którego wyjścia powinniśmy się kierować (zgadzało się z tym, co mieliśmy na bilecie) i ruszyliśmy w stronę kontroli bezpieczeństwa. Na krakowskim lotnisku najpierw staje się w kolejce do kontroli, następnie skanuje kartę pokładową i przechodzi do stanowisk kontrolnych. Inaczej jest w Gdańsku - tam najpierw zeskanowaliśmy karty, później do kolejki i kontroli. Zajęło nam to około 30 minut.Podchodząc do stanowiska kontroli bierzemy kuwetę (jedną lub więcej, w zależności od ilości bagażów) i wkładamy do niej bagaż uprzednio wyciągając z niego elektronikę (telefony, laptopy, tablety) i płyny spakowane w przezroczysty zamykany woreczek lub kosmetyczkę. Taką kosmetyczkę możesz nabyć w Rossmannie za 3 zł, jest solidnie zbudowania, więc polecam ją bardziej niż jednorazowe woreczki. Płyny muszą znajdować się w opakowaniach o maksymalnej pojemności 100 ml, a ich łączna waga nie może przekroczyć jednego litra. Na początku wydawało mi się to niewykonalne, ale gdy zaczęłam się przygotowywać do podróży, okazało się, że wszystkie spakowane kosmetyki zamykają się w 650 ml, czyli się da :). Oprócz tego, w kuwetach musi znaleźć się ubranie wierzchnie i wszystkie elementy ubioru, które zawierają większe ilości metalu (np. pasek, zegarek). Biżuterii nie musiałam ściągać. Później przechodzimy przez bramki, zbieramy nasze bagaże z taśmy i kierujemy się do odpowiedniego wyjścia (gate'u). Teraz zostaje nam czekać na odlot.
Informacje o bagażu i jego wymiarach w PLL LOT znajdziesz tutaj: www.lot.com/lu/pl/bagaz.
Tablica odlotów zawiera informacje o godzinie odlotu, kierunku, stanie odprawy (czy otwarta) i numer wyjścia (gate). |
Do samolotu
Zanim wejdziemy do samolotu, ponownie musimy zeskanować lub okazać kartę pokładową, a pracownik linii decyduje czy możemy zabrać bagaż na pokład, czy trafi on do luku bagażowego. W przypadku PLL LOT pracownik oceniał "na oko" rozmiary bagażu, jednak w przypadku innych linii zaobserwowałam, że niektórzy pasażerowie byli proszeni o włożenie bagażu do specjalnej wagi, która sprawdza ciężar i przy okazji wymiary. Po przejściu przez ostatnią kontrolę kierujemy się na płytę lotniska - w Krakowie do samolotu zawiózł nas autobus, w Gdańsku samolot był podstawiony bezpośrednio do "tunelu" przyłączonego do budynku. Następnie wsiadamy do samolotu, zajmujemy miejsce i postępujemy zgodnie z poleceniami załogi.Pierwszy raz samolotem - wrażenia
W przeciwieństwie do mojego partnera, który był podekscytowany - ja byłam przerażona. Już sam widok samolotu z bliska sprawił, że chciałam uciekać (jak coś takiego może utrzymać się w powietrzu i nie spaść?), już nie mówiąc o znalezieniu się ileś kilometrów nad ziemią. Najtrudniejszy jest początek - gdy samolot odrywa się od ziemi, ma się wrażenie, że odlatują ze swoich miejsc wszystkie wnętrzności, a Ty podświadomie próbujesz je złapać i postawić na ziemi. Ziemi, której już nie ma pod nogami. I ciągle się oddala.Później jest lepiej, a widoki są niesamowite, jednak wciąż towarzyszyło mi okropne uczucie, że mogę podziwiać Polskę z tej perspektywy, ponieważ jestem bardzo wysoko, a skoro jestem wysoko, to... długo będę spadać. Jeśli jesteś taką panikarą jak ja, bardzo polecam wziąć sobie coś do czytania/słuchania, cokolwiek, byleby zająć myśli - tak zrobiłam w drodze powrotnej i to dobrze zagłusza instynktowny głos paniki w głowie.
Na zdjęciu obok możesz zobaczyć jaki widok nam towarzyszył, gdy znieśliśmy się nad chmury.
Co myślę o podróżach samolotem?
W mojej ocenie samolot to świetny środek transportu i myślę, że mimo tego całego strachu, częściej będę z niego korzystać. Mając w pamięci 16 godzin spędzone w pociągu, by przejechać Polskę z jednego końca na drugi oraz niecałą godzinę w samolocie, by pokonać tę samą trasę - wybór jest tylko jeden :)Zakładam, że skoro czytasz ten tekst, pierwsza podróż przed Tobą. Jeśli masz jakieś obawy - napisz w komentarzu - będzie mi miło, gdy podzielisz się ze mną swoimi odczuciami i być może będę w stanie choć trochę Cię uspokoić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz