1/12/2020

Pracodawco, proszę o odpowiedź

Chociaż na rynku pracy jestem już od kilku lat oraz mam za sobą co najmniej 40 rozmów kwalifikacyjnych, wciąż zaskakuje mnie, jak wolno docierają do firm pewne standardy kultury. Odnoszę wrażenie, że od czasów upowszechnienia Internetu, zabrakło równoczesnego upowszechnienia zasad zachowywania się w sieci. Niby istnieje netykieta, ale - przyznajmy szczerze - ile osób w ogóle kiedykolwiek zajrzało do niej? 

To, co mnie mierzi, jeśli chodzi o stosunki pracodawca -  kandydat, to powszechność nieodpowiadania na wiadomości mailowe. Wróćmy na chwilę do czasów sprzed rewolucji internetowej. Wysyłasz list, więc oczekujesz odpowiedzi, ale odbiorca nie odpisuje. Zaczynasz się zastanawiać, co się stało, czy w jakiś sposób go obraziłaś, czy list nie dotarł, a może wydarzyła się jakaś tragedia. Wiele różnych emocji zaprząta głowę, czasem nie daje spać. Chociaż zmieniała się forma pisania listów, to jednak uczucia towarzyszące brakowi odpowiedzi są podobne. No, w przypadku maila dotyczącego pracy może zamiast tragedii pojawi się raczej spadek poczucia wartości.

Nie odpisując na wiadomość, jasno dajesz do zrozumienia, że nie szanujesz nadawcy.


Ja doskonale rozumiem - przez skrzynki mailowe firm przelewa się codziennie masa wiadomości. Sama odbieram ich kilkanaście, czasem kilkadziesiąt. Może nie odpisuję od razu, ale w końcu to robię, ponieważ wiem, że tam po drugiej stronie ktoś czeka na moją odpowiedź.

Może się mylę, ale gdy ktoś wysyła do danej firmy podanie o pracę (nie w odpowiedzi na ogłoszenie, ale sam z siebie) powinien to być sygnał dla przedsiębiorcy, że udało mu się zbudować dobry wizerunek firmy. W końcu kandydaci sami garną się do pracy. Jednak tak mała rzecz, jak brak odpowiedzi na maila z podaniem może ten wizerunek zrujnować. Przypominam - tam, po drugiej stronie siedzi człowiek. Człowiek, który ma jakieś nadzieje, który wysmarował tego maila, czytając go wielokrotne, zmieniając, poprawiając, by wyszło idealnie. Człowiek, który czeka, a im dłużej czeka, tym bardziej się martwi, gdzie popełnił błąd. Co takiego napisał, że nie jest wart nawet krótkiej odpowiedzi "Dziękujemy, na razie nie poszukujemy nowych pracowników". Tyle i aż tyle.

Jeśli był Twoim klientem, myślisz, że dalej nim będzie? Nie. Musiałabyś nie mieć żadnej konkurencji, by nie mógł zrezygnować z Twoich usług/produktów. To jedna osoba, a teraz wyobraź sobie, że nie odpowiedziałaś na dziesiątki, setki takich maili.

Jest jeszcze jedna rzecz - nigdy nie wiesz, czy wśród tych kandydatów nie ma osoby, która podniosłaby Twoją firmę na wyższy poziom. Pracownika błyskotliwego i pomysłowego, który chce być częścią społeczności, którą tworzysz. Tak - społeczności. Nie zapominaj, że w pracy spędzamy co najmniej 40 godzin tygodniowo, trzeba by być naprawdę upartym,  by między ludźmi nie zawiązała się jakaś więź. Późnej okaże się, że ów kandydat pomógł Twojej konkurencji, a Ty będziesz próbowała wyciągnąć go z tamtej firmy. I wiesz co? Nie zdziw się, gdy nie dostaniesz odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pani na M. , Blogger