1/20/2020

Rozczarowanie - ciężar konfrontacji z rzeczywistością

Najpierw się dziwisz takiemu obrotowi rzeczy. Później chcesz się zbuntować, złościsz się, chcesz coś zmienić. Po kolejnym razie obojętniejesz, by wreszcie zaczął ogarniać Cię głęboki smutek. Rozczarowanie. Trudne jednoznacznie do zakwalifikowania, bo przecież inne jest rozczarowanie rodziców ocenami dziecka, inne nietrafionym prezentem, a inne... życiem.

Są ludzie, którzy po prostu wstają, otrzepują się i jak gdyby nigdy nic, idą dalej. Tych świat uwielbia: niezmordowani, twardzi, niedający ponieść się emocjom, brnący do przodu pomimo przeszkód. Są też tacy, którzy nieco inaczej widzą świat. Dostrzegają rzeczy, które umykają tym pierwszym. Zamyślą się na sypiącymi płatkami śniegu (już tak dawno nie było prawdziwej zimy!), wystawią twarz do słońca, gdy tylko wyjdzie zza chmur. Codziennie walczą o przeżycie z rzeczywistością, która tak bardzo odbiega od ich wyobrażeń. Za nimi świat nie przepada, ponieważ chcą więcej.

samotne drzewo, czarno-biała fotografia
Photo by Jake Colling on Unsplash


A miało być tak pięknie!

Oto skończyłaś studia, masz w sobie pokłady energii i mnóstwo chęci, by rozpocząć prawdziwą dorosłość. JESTEŚ GOTOWA. Szukasz pracy, składasz CV wszędzie tam, gdzie widzisz szansę na rozwój, na zrobienie czegoś wielkiego. Zderzasz się z pierwszą ścianą - telefon milczy, a Ty czekasz na pracę. Wściekasz się, bo nawet nie dają Ci szansy pokazania na co Cię stać. Nie taki start sobie wyobrażałaś. Rozczarowanie. Nie podajesz się. Jedna porażka nie oznacza klęski.

Krok do przodu...

Dostajesz pierwszą pracę. Cieszysz się, że wreszcie się usamodzielnisz i będziesz mogła wykazać. Pracujesz na pełny etat, chociaż umowę masz na pół. Trudno - myślisz - grunt, że mam pracę. Przy pierwszej wypłacie boleśnie dociera do Ciebie czym jest różnica między brutto a netto. A godziny nadliczbowe wcale nie są płatne. Wkurzasz się, chcesz zawalczyć o należne pieniądze, czym rozzłościsz szefa. Rozczarowanie. Ale nic to, możesz zmienić pracę.

... i dwa kroki w tył

Idziesz dalej. Umowa na cały etat, ale z jakiegoś powodu strasznie boisz się szefa. Pourlopowe awantury, pretensje o rzeczy, na które nie masz wpływu, wykonywanie wielu rzeczy naraz na już. Później dowiadujesz się, że tak wygląda mobbing. Nadgodziny nie są płatne, ale to już wiesz.

Wiatr w żagle, wiatr w oczy

Zmieniasz pracę. Wydaje się, że trafiłaś do właściwego miejsca. Jako jedyna ze swoich znajomych nie narzekasz na pracę. Robisz to, co lubisz, masz fajnych współpracowników, a szefa widujesz od wielkiego dzwonu. Myślisz, że teraz pójdzie już z górki, ale nagle coś się psuje. Współpracownicy zaczynają odchodzić, zmieniają Ci stanowisko, a nowe obowiązki nie dają żadnej satysfakcji. Rozmawiasz o tym z szefem. Słyszysz, że to co robiłaś jest dla firmy w tej chwili nieopłacalne, nie zarabiasz na siebie, a satysfakcja z nowych zadań przyjdzie z czasem. Wierzysz mu. W tym czasie zaczynasz mierzyć się z klientami, którzy wykazują niezadowolenie z Twojej pracy. Bierzesz się do roboty przekonana, że Twoja nieudolność wynika z braku wiedzy i umiejętności niezbędnych na nowym stanowisku.

Po pracy szukasz kursów i blogów, dzięki którym poszerzasz swoją wiedzę. Obserwujesz vlogi specjalistów w Twojej dziedzinie i robisz notatki. Następnie wykorzystujesz nowo zdobytą wiedzę w pracy. Zauważasz zmiany, rezultaty. Dla nich to wciąż źle, za mało. Próbujesz znaleźć błąd w swoim postępowaniu. Bez końca analizujesz swoje działania, czujesz, że docierasz do granic swojej kreatywności i twórczego myślenia. I wtedy dociera do Ciebie, że czego byś nie zrobiła, oni i tak będą niezadowoleni. Spaliłaś się na marne. Rozczarowanie.

"(…) żeby powstać i znów iść"

Jeszcze gorzej, gdy do rozczarowań zawodowych postanawia przyłączyć się Twoje życie prywatne. Gdy masz wrażenie, że od rana do nocy musisz bić głową w mur. Ciągłe podwyżki cen, wynajęte mieszkanie, które, według właściciela, ma służyć za magazyn na Twoje rzeczy, a nie do mieszkania. Spychanie odpowiedzialności za stan planety na konsumentów, szerząca się nienawiść i pogarda. Rozczarowanie. Frustracja.

No właśnie, frustracja. Nishka Tur, na TedxKatowice, mówi o tym, że to uczucie popycha nas do działania. Sprawia, że bierzemy sprawy w swoje ręce i zmieniamy to, co nas frustruje. Zastanawiam się, czy najpierw jesteśmy rozczarowani i, by wysiąść z rozpędzonej karuzeli rozczarowania, potrzebujemy doprowadzić się do frustracji? Czy może jest odwrotnie - zbyt częste frustracje powodują permanentne rozczarowanie?

I co zrobić, gdy dociera się do granicy swojej wytrzymałości? Można się podnieść po wielu rozczarowaniach, wyjść z wielu frustracji, tylko, że gdzieś w końcu wyczerpuje się ta magiczna energia pozytywnego myślenia. Zaczynasz czuć, że wcale nie będzie dobrze, że ponownie pogrążasz się w rozczarowaniu. Z tą różnicą, że teraz już nie masz siły niczego zmieniać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pani na M. , Blogger