5/27/2020

Less waste - jak zacząć

ekożycie
Photo by Noah Buscher on Unsplash

Nie, nie musisz rzucać wszystkiego, rezygnować z technologii i osiągnięć współczesnej cywilizacji. Nie musisz z dnia na dzień pozbywać się rzeczy, bo chcesz być zero waste i eko (w mojej ocenie to jest nawet mocno nieekologiczne), ale każdego dnia możesz robić jeden mały krok dla planety. Tak jak ja. Dzisiaj podpowiem Ci, co możesz zrobić, by mniej marnować.

Bez samochodu, bez plastikowych opakowań

Jasne, idealnie byłoby zupełnie zrezygnować z samochodu, kupować tylko produkty w opakowaniach biodegradowalnych i ubrania produkowane zgodnie z tzw. zrównoważonym rozwojem. No, byłoby, ale (jakie to odkrywcze) nie jest.

Wkurzam się, gdy słyszę, że WSZYSCY musimy zrezygnować z samochodu dla dobra klimatu. Łatwo mówić, gdy się mieszka w dużym mieście z świetnie zbudowaną komunikacją miejską. Dla osób, które mieszkają na wsiach czy małych miejscowościach, gdzie komunikacja jest słaba albo nie ma jej wcale, takie hasła są szkodliwe. Samochód w ich wypadku jest JEDYNĄ opcją, by dostać się do pracy/szkoły. Nie można wywoływać u nich z tego powodu wyrzutów sumienia. Uprzedzając Twoje wątpliwości, że próbuję siebie tłumaczyć: mieszkam w centrum miasta, nie posiadam auta, bo jest mi zbędne.

Z kolei na to, w co pakuje się żywność w sklepach niestety (jeszcze) mamy niewielki wpływ. Można o tym mówić, można protestować, no ale  — i tak musimy coś jeść, więc kupujemy. Jeszcze w przypadku mięsa, serów czy chleba możemy poprosić o zapakowanie w papier. Jednak jogurty i cała rzesza półpłynnych produktów wciąż jest pakowana w plastikowe opakowania. Producentom zwyczajnie nie opłaca się używać szkła. Dlatego tego nie robią.

Co się tyczy ubrań... do wyprodukowania jednej koszulki potrzeba aż 2700 litrów wody. To tyle, ile spożywasz w ciągu jakichś 2,5 lat! Jesteś pewna, że potrzebujesz kolejnego T-shirtu? I znów — jeśli mieszkasz w dużym mieście, masz większą szansę znaleźć sklep, który faktycznie podejmuje ekologiczne działania. Wiem, wiem, że jest Internet, że można zamówić. Wziąć kilka sztuk i odesłać niepasujące rozmiary, przecież sklep je sprzeda. Niekoniecznie. W wielu wypadkach wypranie i zapakowanie produktu do ponownej sprzedaży jest nieopłacalne, więc takie odesłane ubrania lądują na śmietniku. Wspaniale, prawda?

Od czego zacząć?

Szczęśliwie są takie rzeczy, które możemy robić bez względu na to, gdzie mieszkamy.
O segregacji śmieci myślę, że nie muszę wspominać. Skoro trafiłaś na ten post zapewne ten pierwszy krok masz już za sobą.

Produkty zero waste
Eko produkty z mojej łazienki: bambusowa szczoteczka do zębów, mydło biały jeleń do twarzy, szampon w kostce, naturalne masło shea w szklanym słoiczku oraz płyn do higieny intymnej w biodegradowalnym opakowaniu z trzciny cukrowej

Co zmieniłam w łazience?

1. Tradycyjny szampon na szampon w kostce  — pakowany w papier; 3 kostki spokojnie wystarczają na cały rok przy codziennym myciu włosów średniej długości.
2. Tradycyjna odżywka do włosów na odżywkę w kostce  — tak samo, jak szampon pakowana w papier.
3. Peeling do ciała ze sklepu na taki samodzielnie robiony z kawy, cynamonu, cukru i oleju kokosowego.
4. Depilator zamiast jednorazowych maszynek do golenia.
5. Wielorazowe płatki kosmetyczne zamiast jednorazowych (te zużywam tylko do zmycia resztek lakieru z paznokci, które rzadko maluję).
6. Płyn do higieny intymnej w opakowaniu plastikowym, na taki w opakowaniu bio (YourKaya kod na pierwsze zakupy 20% zniżki: 15B44).
7. Klasyczne wkładki higieniczne zamieniłam na wkładki bez chemicznych dodatków.
8. Podpaski na kubeczek menstruacyjny (o którym pisałam tutaj: mój pierwszy raz z kubeczkiem menstruacyjnym i tutaj: czy kubeczek menstruacyjny szkodzi?)
9. Szczoteczkę bambusową, zamiast plastikowej.

W ten sposób praktycznie pozbyłam się plastiku z łazienki. Plastik "zalega" jeszcze pod postacią opakowania na maseczkę do twarzy oraz sztyftu.

Co zmieniłam w kuchni?

1. Dzbanek z filtrem i własna szklana butelka zamiast butelkowanej wody ze sklepu.
2. Słoiki po przetworach jako opakowania na jedzenie do pracy (koktajle, owsianki, sałatki) oraz wielorazowe pudełka na żywność.
3. Reklamówki i woreczki wykorzystywane wielokrotnie  — nie biorę ze sklepu nowych jednorazówek, korzystam z tych, które zdążyłam pozbierać przez ostatnie miesiące. W planach mam również uszycie własnych woreczków.
4. Na zakupy tylko z listą  — kupuję dokładnie to czego potrzebuję na cały tydzień (starannie planuję posiłki) i wykorzystuję wszystkie produkty. Zawsze pod koniec tygodnia, przed nowymi zakupami, lodówka jest praktycznie pusta. Nic się nie marnuje.
5. Czysta strona paragonów jako lista na zakupy  karteczek/notesów/zeszytów nie kupowałam od czasów studiów (już prawie 5 lat!)

W mojej szafie...

… znajdziesz tylko to, co faktycznie noszę. W tamtym roku postanowiłam rozprawić się z ubraniami, które zalegały na jej dnie (a wciąż były w dobrym stanie), oddając je potrzebującym. Przyjęłam też zasadę, że za każdym razem, gdy kupuję nowy ciuch, muszę zrobić mu miejsce pozbywając się starego. Nie, nie wyrzucam bezmyślnie każdego starego ubrania, jak mi się znudzi. Idąc na zakupy, zadaję sobie zawsze pytanie: czy naprawdę tego potrzebuję? Ubrania noszę aż do momentu, gdy się do tego po prostu już nie nadają, następnie trafiają na półkę z rzeczami do chodzenia po domu oraz do prac, w których mogę się pobrudzić (remonty etc), a gdy tu ich rola się skończy, zostają szmatkami.

W 2019 roku kupiłam 15 nowych ubrań, w tym roku moim celem jest zejście do 5 sztuk. Kończy się maj, jak do tej pory nie kupiłam nic nowego, czyli da się :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Pani na M. , Blogger